Czy sąd rozwodowy chroni przed rozwodem?

Idąc do sądu rozwodowego nastawiamy się na uzyskanie orzeczenia rozwiązującego trwający związek. Małżeństwo nie jest jednak bytem oderwanym od rzeczywistości. Zarówno jego zawarcie, jak i rozwiązanie, istotnie oddziałują na otaczającą rzeczywistość (w tym na samych małżonków). Mając to na uwadze, ustawodawca zdecydował się na stworzenie pewnych regulacji zobowiązujących sąd rozwodowy do utrzymania związku, który praktycznie nie istnieje. Regulacje te nazywane są w profesjonalnej nomenklaturze mianem przesłanek negatywnych orzeczenia rozwodu.

Jako pierwszą z nich wymieniłbym brak zgody małżonka na orzeczenie rozwodu (art. 56 § 3 k.r.o.). Przyjęta kolejność nie wynika w żadnym wypadku z hierarchii (gdyż takowej nie ma) lecz z tego, że przesłanka ta występuje najczęściej w powszechnej świadomości. Niemniej, wypowiedzenie na sali rozpraw słów „nie dam ci rozwodu” w większości przypadków nie ma większego znaczenia. Sąd weźmie je bowiem pod uwagę dopiero gdy dojdzie do spełnienia dwupoziomowych warunków. Po pierwsze, brak zgody na orzeczenie rozwodu musi pochodzić od małżonka niewinnego rozkładowi pożycia. Po drugie, brak zgody nie może pozostawać w sprzeczności z zasadami współżycia społecznego.

Pozostając przy zwrocie „zasady współżycia społecznego”, warto płynnie przejść do drugiej z sytuacji, gdy sąd rozwodowy może uznać za właściwe oddalenie powództwa rozwodowego. Jest nią sprzeczność rozwodu ze rzeczonymi zasadami współżycia społecznego (art. 56 § 2 k.r.o.). Problemem jaki pojawia się przy jej stosowaniu, jest mała precyzyjność użytego zwrotu. Nie sposób bowiem stanowczo i w ogólności nazwać tego, co mieści się w kategorii „zasad współżycia społecznego”. Tym trudniej kategorię tę odnieść do sytuacji rozwodzących się osób. W praktyce spotkałem się z różnymi spojrzeniami na ten zwrot niedookreślony. Pierwszą cechą wspólną każdego z nich było bezwzględne indywidualizowanie zasad współżycia społecznego do konkretnej sprawy. Drugą zaś, porównywanie stanu z trwania związku z przewidywanym stanem po jego zakończeniu – w zakresie zmian, jakie mogłyby zajść w wskutek rozwodu w obszarze podlegających ochronie wartości (takich jak zdrowie, bezpieczeństwo lub choćby obrót gospodarczy).

Ostatnią z negatywnych przesłanek rozwodu jest jego sprzeczność z dobrem wspólnych małoletnich dzieci małżonków (art. 56 § 2 k.r.o.). W tym przypadku sąd kontroluje w jaki sposób zmieni się sytuacja dzieci na skutek rozwiązania małżeństwa. Zasadniczo spotykałem się ze sprawami, w których rozwiązanie małżeństwa polepszało położenie małoletnich, gdyż wraz z rozwodem zanikały kłótnie i nieporozumienia pomiędzy ich rodzicami. Zdarzają się jednak takie rodziny, w których jedynie nakład pracy obojga żyjących wspólnie rodziców pozwala na właściwą opiekę nad małoletnimi. Może to mieć miejsce choćby w przypadku ciężko chorych dzieci lub dzieci sprawiających problemy wychowawcze.

Bazując na powyższym można uznać, że przekornie zadane w tytule pytanie nie jest pozbawione sensu. Opisane przypadki pozwalają bowiem stwierdzić, że w niektórych sytuacjach sąd, do którego idziemy po rozwód, orzeknie w myśl zapewne kojarzonej przez większość małżonków reguły – dopóki śmierć was nie rozłączy.

Powiązane posty

Rozpocznij wpisywanie wyszukiwanego hasła i naciśnij Enter, aby wyszukać. Naciśnij ESC, aby anulować.

Do góry

Kontynuując przeglądanie tej strony zgadzasz się z naszą polityką plików cookie. więcej informacji

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close