Powszechnie zauważalne na salach rozpraw jest oczekiwanie, aby sądy rozwodowe, przy określaniu wysokości należnych dzieciom alimentów, brały pod uwagę kwestię winy w rozkładzie pożycia. Tok rozumowania przebiega w takim wypadku wedle reguły: winny zapłaci więcej, niewinny zapłaci mniej. Co na to Kodeks rodzinny i opiekuńczy?
Przesłanki alimentacji na dzieci
Zagadnienie alimentacji małoletnich obraca się zasadniczo wokół dwóch zmiennych – możliwości zarobkowych i majątkowych zobowiązanego oraz zakresu usprawiedliwionych potrzeb uprawnionego. To wzajemna relacja tych wartości w głównej mierze kształtuje ostateczną wysokość należnych dziecku świadczeń. Według mnie trzecią najczęściej braną pod uwagę przesłanką alimentacji są możliwości zarobkowe i majątkowe rodzica, przy którym dziecko po rozwodzie zostanie. Sądy okoliczność tę zwykły korelować ze wspomnianymi już możliwościami zobowiązanego. Porównanie rzeczonych wartości pozwala dostosować stopień obciążenia każdego z opiekunów do ich realnych dochodów. Na czwartym miejscu wśród przesłanek alimentacji wymieniłbym stopień osobistych starań każdego z rodziców w wychowanie i utrzymanie małoletniego. W uproszczeniu – im bardziej dany rodzic „zajmuje się” dzieckiem, tym mniej będzie na nie płacił. Dopiero w dalszej kolejności wśród przesłanek alimentacji widziałbym okoliczności tego rodzaju, jak dochody z majątku własnego dziecka.
Gdzie w tym wszystkim wina?
Jak widać – nigdzie. Błędne jest łączenie orzeczenia o winie z orzeczeniem o alimentach na dzieci. Choć oba te rozstrzygnięcia mogą znaleźć się w wyroku rozwodowym, to sądy w żadnym przypadku nie posiadają kompetencji do łączenia stopnia zawinienia z wysokością obowiązku alimentacyjnego wobec małoletnich. Uważam, że wszelkie dążenia stron do wykazania tego rodzaju korelacji powinny być odczytywane negatywnie, to jest jako dające rzeczywisty obraz przyczyn, z których doszło do zgłoszenia żądania orzeczenia o winie w rozkładzie pożycia.