W okresie pięciu lat pracy w sądzie rodzinnym dane mi było zapoznać się ze sprawami rodzinnymi, których liczbę mógłbym określać w tysiącach. W znacznej ich części, problem podlegający rozpoznaniu leżał nie tylko w ich głównej materii (rozwód, separacja, władza rodzicielska, kontakty, alimenty, potrzeby rodziny etc.), ale także w kwestii kompleksowego spojrzenia na sytuację małoletnich. Nierzadko okazywało się bowiem, że walczący o swoje racje rodzice, zatracali się w sądowej batalii i tracili z pola widzenia dobro ich dorastającego potomstwa. Dochodziło wówczas do sytuacji, gdy dążąc do zakończenia swojej sprawy, strony postępowania w przenośni i niemalże dosłownie wylewali dzieci z kąpielą.
Liczę, że mój blog będzie wskazówką dla tych osób, które uczestnicząc w sprawach rodzinnych chcą je przeprowadzić i zakończyć w sposób, który nie dotknie tych, którzy sami na tego rodzaju spory się nie pisali – ich dzieci. Postaram się więc w swoich publikacjach ukazać nie tylko stricte prawnicze spojrzenie na sprawy rodzinne, ale także spojrzenie praktyczne – poparte wieloletnim i wszechstronnym doświadczeniem. Niemniej nie tylko sprawami rodzinnymi prawnik żyje. Dlatego też na blogu nie zabraknie moich spostrzeżeń dotyczących innych kategorii sporów sądowych.
Serdecznie zachęcam do lektury.
M.R.